Zettersfeld tym razem mniej przyjazny

W środę po śniadaniu, jak dzień wcześniej, pojechaliśmy do Lienz do ośrodka Zettersfeld. Od rana potężna mgła, widoczność na kilka metrów do przodu. Miejscowe przejaśnienia, kilka centymetrów nowego śniegu. Snowboard Eli pofrunął w las :( i tyle go widzieliśmy. Podjęliśmy próbę ratunku, ale zbyt głęboki śnieg skutecznie nas zniechęcił. Ela Czytaj dalej…

Lienz Zettersfeld – w chmurach

Odnaleźliśmy idealny ośrodek na Tyrolu Wschodnim. Położony 30km od naszej miejscówki w mieście Lienz. Świetna pogoda, świetne widoki i dłuuugie szerokie trasy. Dołożyliśmy wczoraj 33km. Dzieciaki zadowolone, w końcu idealne trasy dla nich :).

Jeździliśmy w słońcu i we mgle, która niewykluczone że była bardzo nisko położonymi chmurami ;). Pod koniec jednej z tras odkryliśmy idealną knajpę, mało ludzi, spokój i przepiękny panoramiczny widok na góry.

Dzisiaj atakujemy ponownie Zettersfeld, prognoza zapowiada 20 cm świeżego śniegu, będą ciężkie warunki do jazdy.

(więcej…)

Lodowiec Mölltaler

Szybkie śniadanie i wycieczka 86km na lodowiec Mölltaler (3120m). Dość optymistycznie Gregor zabrał się tam z deską ;). Od rana przepiękna pogoda, trasy świetnie przygotowane, niebieskie szerokie aczkolwiek o lekkim czerwonym zabarwieniu. Świetny funpark z hopkami, na których Maks wywinął orła a Maja wyjechała poza trasę. Zrobiliśmy wczoraj 20km. Dzisiaj Czytaj dalej…

Kals/Matrei

Po obfitym śniadanku udaliśmy się do pobliskiego ośrodka Kals-Matrei. Do Matrei dotarliśmy po niespełna 15 min. Odebraliśmy skipassy i na górę. Trasy całkiem fajnie przygotowane, aczkolwiek w nocy spadło ok 5 cm świeżego śniegu i na trasach nie było sztruksu, po którym tak lubimy jeździć z rana.
(więcej…)

Virgen

A raczej POD Virgen, we można rzec wsi ;) Welzachbachach (nazwy nie pamietam :). Cała trasa to 15 godzin nieprzerwanej zmiany aury, od -5 w Gdyni do +16 w okolicach Monachium. Po drodze słońce, deszcz oraz śnieg. Ostatnie 10km to masakra, przez górskie serpentyny i tunel droższy (10EUR) niż 10-dniowa Czytaj dalej…

Wystartowaliśmy do Virgen

9 marca, o bladym świcie (rzekłbym nawet w środku nocy :), czworo śmiałków, autem zapakowanym po dach, wyruszyło w kierunku Austrii. Wbrew tradycji, tym razem jedziemy autostradą A1, potem zjeżdzamy na Poznań i A2 (525km), a potem już przejście graniczne we Frankfurcie nad Odrą i 850 km po niemieckich i Czytaj dalej…